wtorek, 18 czerwca 2013

Destrukcja dobrego domu


 Witam. Pominę dzisiaj kwestię mojego rozwoju i zmian jakie zaszły w mym życiu i chwycę się czegoś konkretnego.
Uważałam się zawsze za kogoś tolerancyjnego. Od samego początku mojej podróży filozoficzno-intelektualnej, który miał miejsce dobre parę lat temu postrzegałam rasizm, homofobię i inne modne dzisiaj pojęcia jako coś nienaturalnego dla mnie. A jednak, od paru tygodni dostrzegam u siebie tendencje do zachowań nietolerancyjnych. Co się stało? Czy moje poglądy się odwróciły? Czy stałam się złym człowiekiem? Nie, otóż jest to tylko błąd w spojrzeniu na sytuację, również w rozumieniu pojęcia "tolerancja".
Dzisiaj kiedy to pojęcie jest już zakorzenione wśród nas, postępujemy z nim schematycznie, albo jestem tolerancyjny i wtedy nie komentuję, nie wyrażam dezaprobaty, nie protestuję przeciwko żadnym przejawom (weźmy tutaj ten przykład) homoseksualizmu. Tak? Tylko czy to jest tolerancja czy po prostu lubimy gejów i nigdy nic do nich nie mieliśmy? Tolerowanie jest zawsze pomimo czegoś.
Tak więc zaczełąm się przyglądac mojej postawie sprzed lat i doszłam do wniosku, że po prostu lubiłam homoseksualistów - za to ,że są inni, że potrafią się przeciwstawić, czułam jakąś wieź porozumienia.
Teraz to się zmieniło, poznałam wiele osób, które są "inne", pod względem wyglądu, poglądów. Wielu z nich nawet nie było wartych mojej uwagi. Często tacy ludzie to desperaci, którzy nie maja czego się chwycić, żeby zostać zauważonym. Dlatego znaczenie słowa "inny" straciło dla mnie sens, a co za tym idzie homoseksualiści przestali wydawać mi się "inni" i nie miałam już za co ich tak "lubić".
Ale powiecie, że to nie jest jeszcze postawa nietolerancyjna. Nie jest i nie była. Dopiero gdy do słowa gej czy lesbijka zaczęły dochodzić epitety zaczęło mnie ono drażnić. A jakie to epitety? Zarozumiały, puszczalski, zakochany w sobie, idiota, lanser, pozer, człowiek bez zasad.
Jak to jest, że ruch tolerancji zrodzony przed laty przybrał rolę mody? Dlaczego tyle dzieci chce mieć coś wspólnego z homoseksualizmem? Może, żeby jakoś uzasadnić swoje puszczalstwo przez nazywanie siebie biseksualnym i wkładanie języka w gardło każdemu chłopakowi  i każdej dziewczynie?
Przez takie osoby, moja "tolerancja" się przewartościowała i oczywiście jest on dalej tolerancją, ale nie dla szmat, idiotów i braku zasad.
Chciałabym w tym miejscu pozdrowić ludzi, którzy są świadomi siebie i tego co robią, niezależnie jakiej są orientacji ;)




Człowiek staje się jeszcze bardziej nieufny dla świata, jeżeli musi kogoś przed nim bronić.