niedziela, 20 listopada 2011

Konsekwencje morskiego ślizgu

Znowu tu siedzę zamiast uczyć się do sprawdzianów, albo odrabiać lekcje albo przygotowywać tekst to prezentacji. Właśnie - ta prezentacja nieszczęsna - po co to? -  ja się pytam.
Nasza droga wychowawczyni tak nalegała żebym się zgłosiła do tego konkursu - ja wiedziałam ,że wygram, ale nagrody jakoś nie chciałam - chodziło mi po prostu o udowodnienie jej i sobie ,że jednak potrafię czegoś dokonać  i cokolwiek osiągnąć. No i przyszły wyniki - wygrałam konkurs, w którym główna nagrodą był rejs po Bałtyku - niby fajne wakacje miałam - ciekawe, niesamowite widoki, świetne  zdjęcia - ale i tak żałuje, jeżeli mam się błaźnić przed moją pożal się boże klasą i 1/3 mojej szkoły oraz panem prezydentem i wielkimi osobistościami prezentując jak to mi się udały wakacje.



Zapytacie dlaczego pan prezydent? O co chodzi? Otóż ów konkurs organizowany był w jakimś programie ,którego fundatorem był prezydent - a my teraz musimy chodzić co miesiąc na jakieś spotkania z nim i dziękować mu. Te patetyczne gesty, ahh klęczmy jeszcze i wykrzykujmy nasz zbawco! - jak ja nie lubię takiego zachowania - ufundował - dobrze. Podziękowaliśmy raz - wystarczy, ale oczywiście tak ważna osobistość w tak ważnej wiosze musi robić z siebie widowisko (którego i tak nikt nie zobaczy, bo nikogo to nie obchodzi) .
A co do samego rejsu, to nawet nie mogę powiedzieć ,że było to tak niesamowite przeżycie - 2 dni rzygaliśmy, cały rejs wyglądałam jak spocony burak - bo kąpaliśmy się tylko w głównych portach , a ich było ok 2, generalnie to wszyscy grali w karty, a chłopaki często też mi dogryzali. Dobre aspekty to genialne wprost widoki - Christianso o zachodzie słońca mmm - nigdy nie zapomnę.
No ,ale przecież prezentacja w szkole musi być poprawna i po każdym zdaniu powinno padać och i ahh  , a do tego będę musiała kłamać - bo co powiem? ,że podobały mi się tylko miejsca , a ekipa wprost cuchnęła albo głupotą, albo hipokryzją, albo szyderstwem - ,że śmiali się nawet z tego ,że jestem wegetarianką.. Dalej nie opowiadam ,ale potem się poprawiło - choć do samego końca czułam ,że tam nie pasuję - z nikim się nie zaprzyjaźniłam, nikt mnie nie poruszył.


Natomiast z  następnego obozu, choć tak naprawdę nigdzie się tam nie przemieszczaliśmy, nic specjalnego się nie nauczyliśmy (chociaż liczyłam ze na warsztatach plastycznych nabędę jakichś nowych umiejętności) jestem bardzo zadowolona - bo spotkałam świetnych ludzi, nie do końca moich i takich z mojego świata ,ale jednak rożnych, innych, kolorowych, a dodatkowo bardzo się zmieniłam - nie sądziłam ,że takie wydarzenie może tak na mnie wpłynąć - nadal nie jestem świadoma co właściwie było główna przyczyną moich zmian ,ale wiem ze jak przyszłam do szkoły po wakacjach byłam innym człowiekiem  - dziękuję bardzo wszystkim.

Powinnam się zabrać za pracę! Argghh..
Leń ze mnie.
Och czuję, że zbliżają się problemy. Już niedługo święta - tylko czekać. A na razie muszę walczyć o przetrwanie byleby do dłuższej przerwy i jakoś ogarnę moje plany, umysł i pomysły.
A jak na razie życzę miłego wieczora bye..

Fragment pracy z Warsztatów.

3 komentarze:

  1. tylko nie zapomnij czytać książek !

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, tak.. Pani dyrektor nawet nie wie kogo ma pod swoimi skrzydłami, ale po jednej nietrafnej wypowiedzi wszystko jest wiadome. Od tego czasu odzyskuję wiarę w młodzież i stwierdzam ,że starzy już dawno zapomnieli co to znaczy być niedoświadczonym. Chyba naprawdę brak im wyobraźni, dobra nie no ja już nie komentuję bo żenua, a sami nie wiedza co robią mówiąc tak.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hah, widać korniki w śmietanie.
    Najlepsza praca ever.

    OdpowiedzUsuń